Lek. Krystyn Czerniejewski Psychiatria , Oświęcim. Proponuję rozpocząć leczenie PRZED PIERWSZĄ PRÓBĄ samobójcą! Nie ma na co czekać! A leczenie, szczególnie u młodej osoby, jest tym bardziej wskazane i co ważne, zwykle skuteczne! Nie leczymy "prób samobójczych" a ich podłoże!! Nie ma co zwlekać, tylko zgłosić się do
Prawie rok chodziłam z objawami, ale wzbraniałam się przed jakimkolwiek leczeniem. Słyszałam w głowie czyjeś myśli, miałam wrażenie, że ktoś przekazuje mi je na odległość, widziałam obrazy. Po pierwszym ataku w szpitalu spędziłam 3 miesiące. W trakcie pobytu zdiagnozowano u mnie psychozę urojeniowo-depresyjną. Miałam 19 lat - w ramach naszej poświęconej zdrowiu psychicznemu #NOTJUSTAMOOD, Monika opowiada o życiu ze schizofrenią i pięciu pobytach w szpitalach psychiatrycznych. Rozmawiamy, bo wiem, że masz za sobą kilka pobytów w szpitalu psychiatrycznym. Z czym się zmagasz? Monika: Od 10 lat choruję na schizofrenię paranoidalną. To choroba ludzi młodych, pierwszy epizod psychotyczny zazwyczaj pojawia się przed 20. rokiem życia. Ja miałam 19 lat. Na czym polega epizod psychotyczny? Epizod psychotyczny charakteryzuje się tym, że objawy psychozy występują przez dłuższy okres czasu. To mogą być sytuacje wytwórcze, które są nadprodukcją mózgu: głosy, halucynacje, urojenia i zawładnięcia albo przejęcia, gdy ma się poczucie, że ktoś zawładnął naszymi myślami i kieruje nami. W moim przypadku były to najczęściej urojenia - gdy szłam ulicą myślałam, że inni mają złe myśli na mój temat, słyszałam ich krytyczne głosy. Pamiętam prawie każdy z epizodów, choć w ich trakcie nie mam kontroli nad mózgiem, to on jednak gdzieś te urojenia przechowuje. To rozproszone sceny, nie tworzą spójnego filmu, to raczej jak sen na jawie, który nie tworzy spójnej historii. To coś podobnego do fantazji? Tylko, że psychoza pojawia się bez naszej woli, nie mamy nad nią kontroli, nie da się tego odsunąć i wrócić do rzeczywistości. Schizofrenia paranoidalna objawia się tym, że mózg jest całkowicie owładnięty i nie panujemy nad życiem codziennym. Do tego dochodzą objawy typowe dla depresji - wycofanie z życia, spadek energii, anhedonia. Miałaś 19 lat, gdy nastąpił pierwszy epizod, zauważyłaś wcześniej coś niepokojącego? Czy to było całkowite zaskoczenie? Choroba spadła na mnie nagle. Prawie rok chodziłam z objawami, wzbraniałam się przed jakimkolwiek leczeniem. Słyszałam w głowie czyjeś myśli, miałam wrażenie, że ktoś przekazuje mi je na odległość, widziałam obrazy, które początkowo traktowałam jak jasnowidzenie, próbowałam je interpretować w taki magiczny sposób. Po prostu nie chciałam przyznać, że jestem chora. Mama widziała, że żyję w innym, fantastycznym świecie i zaprowadziła mnie do psychologa, a ten od razu do psychiatry. W szpitalu spędziłam 3 miesiące. W trakcie pobytu zdiagnozowano u mnie psychozę urojeniowo-depresyjną. Miałam 19 lat. Co się robi w szpitalu, gdy się ma 19 lat? To samo, co robi się, gdy ma się lat 30. Uczestniczy się w zajęciach, chodzi na terapię indywidualną i grupową, jest wspólne rysowanie, na którego kanwie opowiada się swoje historie i dzięki którym lekarze i psycholodzy próbują wydobyć możliwe źródła lęków czy urojeń. Jest oczywiście grupa lekarzy, którzy obserwują pacjenta i dobierają leki na podstawie rozmów z nim - dzieje się wszystko, co ma prowadzić do wyzdrowienia. W terapii w szpitalu uczymy się od nowa panować nad emocjami, to przypomina naukę chodzenia, żeby być w stanie zrozumieć, co dzieje się w środku i być w stanie adekwatnie zareagować w przyszłości. Jak wygląda przykładowy dzień w szpitalu psychiatrycznym? Część dnia jest zorganizowana - są zajęcia, terapie itd., a część nie i wtedy nie ma lekarzy, są tylko pielęgniarki, dyżurny i pacjenci, ten czas też jest cenny, bo wtedy tworzą się między chorymi interakcje. Niektórzy są w lepszym, inni w gorszym stanie, ci którzy mogą starają się pomóc tym, którzy przeżywają większe kryzysy. Te rozmowy pomagają czasem bardziej niż rozmowy z lekarzami. To ważna część pobytu w szpitalu. Poza tym każdy ma swoje zainteresowania: ktoś próbuje czytać, o ile leki nie odbierają możliwości poznawczych, ktoś słucha muzyki, jest stół do ping-ponga, robi się to, co można robić w budynku zamkniętym. Można wyjść na spacer? Jest kilka trybów wyjść. Zazwyczaj na początku jest się w zamknięciu kilka dni albo nawet tygodni (podczas ostatniego epizodu w zamknięciu spędziłam miesiąc), potem dostaje się przydzielonego pacjenta, z którym się wychodzi, potem można wyjść z osobą towarzyszącą, a w końcu, gdy stan jest dobry, można wychodzić samemu poza godzinami zajęć. Co to znaczy być w zamknięciu? Można mieć kontakt z innymi pacjentami, bo to nie jest izolatka, którą stosuje się w krytycznych przypadkach, ale nie można wyjść poza oddział. Do dyspozycji są pokój, stołówka, świetlica. Izolatka wydaje się przygnębiającym miejscem. Nie, to takie filmowe wyobrażenie. Podczas jednego z późniejszych epizodów sama błagałam o izolatkę. Do szpitala przywieziono mnie w nocy, dostałam silny zastrzyk, byłam pod wpływem stresu oraz halucynowałam... chciałam być w odosobnieniu, żeby nie słyszeć odgłosów innych ludzi. Niestety, akurat w tym szpitalu nie było izolatki. Jak wraca się do normalnego życia po 3 miesiącach w szpitalu psychiatrycznym? Po wyjściu ze szpitala można jeszcze jakiś czas dobrowolnie przychodzić na oddział dzienny. Podczas mojego pierwszego pobytu nie chciałam skorzystać z tej opcji, chciałam jak najszybciej zająć się studiami, wrócić do swojego życia. Wtedy wydawało mi się jeszcze, że to możliwe. Co jest najtrudniejsze w powrocie do życia poza szpitalem? Jak powiedzieć innym co działo się ze mną przez cały ten czas, jak nawiązać utracone już trochę znajomości, jak wytłumaczyć swoje dziwne zachowanie wcześniej - ja nie byłam w stanie się z tym zmierzyć. Diagnoza mnie przytłoczyła, a po wyjściu ze szpitala wciąż miałam w głowie więcej pytań niż odpowiedzi. Nie rozumiałam choroby i lekarze nie potrafili udzielić mi satysfakcjonującej odpowiedzi na pytanie skąd się bierze, dlaczego choruję na schizofrenię i co dalej mogę z nią zrobić. Jedyną pewną rzeczą są leki (które co prawda stabilizują mnie, ale jednocześnie odbierają część osobowości) i społeczny stygmat, a to mało pocieszająca perspektywa. Byłaś przygotowana na następne epizody? Absolutnie nie byłam gotowa na to, że choroba wróci z taką siłą. Miałam bardzo dobre rokowania i być może choroba dałaby mi odetchnąć, gdyby nie tragiczna śmierć mojej mamy. To stało się miesiąc po moim wyjściu ze szpitala, gdy byłam jeszcze w depresji po psychotycznej, czyli na etapie, w którym na nowo, ale bardziej świadomie, przeżywa się epizod. Kiedy mama zginęła, natychmiast wróciłam do szpitala, żeby na nowo ustawić leki i otrzymać wsparcie. Być może jej wypadek był czynnikiem, który wyzwolił kolejne epizody? Jestem zła na los, że tak się stało. Wspomniałaś, że kolejne epizody były jeszcze trudniejsze, dlaczego? To uczucie porównałabym do wybuchu bomby w mózgu. Nagle uświadomiłam sobie, że wszystko, co było na swoim miejscu, już tam nie jest. Uaktywnia się wyobraźnia, ale nie ma się nad nią kontroli. W czasie takiego ataku potrafię myśleć, że jestem jednocześnie szatanem i bogiem, mogę zachować się irracjonalnie i gwałtownie. Ostatni epizod psychotyczny miał miejsce rok temu, mówiłaś, że hospitalizacja po nim była wyjątkowo trudna, że chciałaś, by zamknięto cię w izolatce. Rok temu, gdy nie byłam jeszcze w pełni pogodzona z chorobą i tym, że muszę być pod stałą opieką, przez 3 miesiące nie brałam leków, do tego doszło trochę używek i to wszystko spowodowało, że mój mózg przestał działać sprawnie. Byłam na Rynku w Krakowie, gdy całkowicie straciłam nad sobą kontrolę. Nie pamiętam, co dokładnie zaszło, ale jakiś człowiek sprowokował mnie do agresywnego działania. Mam takie przebłyski, że pytam ludzi o różne rzeczy, oni mnie ignorują, a potem leżę z twarzą w kostce brukowej, pluję śliną i krwią, a na koniec karetka w asyście policji odstawia mnie do szpitala psychiatrycznego. Ponoć rzucałam talerzami, obraziłam funkcjonariusza, ale ja tego totalnie nie pamiętam. W szpitalu dostałam silne leki, które zbijają te objawy wytwórcze. Przez miesiąc nie wypuszczano mnie z budynku i nic nie pamiętam z tego czasu. Odstawiłaś leki, bo czułaś, że ich nie potrzebujesz i poradzisz sobie bez nich? Odstawiałam leki, bo czułam, że za bardzo zmieniają moją osobowość i mają negatywny wpływ na moją tożsamość. Po lekach czułam, że nie jestem sobą, co może brzmieć dziwnie, bo przecież w psychozie też nie jestem sobą. Rozgraniczenie co jest mną, a co nie to głównym problem schizofrenii. Teraz jestem już absolutnie pewna, że bez względu na wszystko muszę brać je regularnie. Dzięki decyzji szpitala mogę przyjmować leki raz w miesiącu w formie iniekcji. Zastrzyk uwalnia się w organizmie przez 30 dni i nie muszę pamiętać, by o konkretnej godzinie przyjmować tabletkę (jeśli zapomnę, chemia w organizmie działa już inaczej). Przerwy z lekami nie są praktykowane, a jeśli już to trzeba to uzgadniać z lekarzem, dziś już to wiem. Udało ci się pogodzić się z chorobą? Chyba nie da się do końca z nią pogodzić, ale 5 lat temu zrobiłam coming out na Facebooku. Uznałam, że opisanie choroby ułatwi mi komunikację z ludźmi. Objawy były wykańczające i nie chciałam się więcej z nich tłumaczyć. Czułam, że potrzebuję wsparcia i nie byłam już w stanie udźwignąć tego ciężaru sama. Mama odeszła, a ojciec nigdy nie pogodził się z tym, że jestem chora i do dziś obwinia mnie za objawy schizofrenii. Gdy na etapie manii pod wpływem głosów wzięłam kredyty, ojciec skwitował to słowami: “Trzeba było tych głosów po prostu nie słuchać”. Nie rozumie i nie chce przyjąć do wiadomości, że nie mam nad tym kontroli. Mój ojciec konfrontuje się ze zbiorowym wyobrażeniom tej choroby, nie ma do mnie zaufania. Poniekąd to rozumiem, bo przecież czasem moim życiem rządzą urojenia, więc gdy jestem zdrowa on nie wie czy fantazjuję czy nie. Nie wie, jak to odróżnić. Od dłuższego czasu nie mamy ze sobą kontaktu, ale dzięki terapii wiem już, że jego stosunek do mojej choroby nie jest moim problemem. Ja muszę sobie radzić z chorobą i utrzymywaniem dobrego stanu. Na szczęście wokół mnie są ludzie, którzy mają więcej empatii. Wspominałaś, że w jednym z epizodów wzięłaś kredyty. Jak to się stało? To było w ataku manii, kupiłam całkowicie zbędne rzeczy, które potem musiałam i tak wyrzucić… Mania pojawiła się po próbie samobójczej, próbowałam się zabić biorąc bardzo dużo tabletek. Przeżyłam, ale te tabletki bardzo mnie zdestabilizowały. Dlaczego chciałaś odebrać sobie życie? Bo byłam zmęczona walką, bo nie wiedziałam czy w moim życiu wydarzy się jeszcze cokolwiek pozytywnego, a właściwie to nie wierzyłam, że ktoś lub coś jeszcze jest w stanie mi pomóc. Wydawało mi się, że nigdy już nie będę w stanie żyć, normalnie pracować, być w związku. W tej chwili zawiesiłam te marzenia o idealnym spełnieniu w tych dziedzinach, żyję z dnia na dzień, staram się coś zdziałać. To blokuje swobodę zawierania nowych znajomości? Tak, jestem sparaliżowana strachem i na razie na pewno nie wejdę w żaden związek, bo kiedy powiedzieć drugiej osobie, że ma się schizofrenię? Na pierwszej czy na drugiej randce? Czy lepiej na początku znajomości nie mówić wcale? To zbyt istotna sprawa, by ją zignorować. Ktoś nie musi chcieć mierzyć się z chorobą, której ciężar ja niosę całe życie. Część ludzi ma dobre intencje i na początku jest przekonana, że udźwignie sytuację, ale życie to weryfikuje i po epizodzie jednak znikają i nie ma z nimi kontaktu. Nigdy nie wiem, jak kto się zachowa, gdy pojawi się choroba. Masz znajomych, którzy także zmagają się z chorobą? Tak, poznałam takie osoby w czasie hospitalizacji. To ogromne wsparcie mieć kogoś, kto mierzy się z podobnymi problemami. Podstawą tej choroby i jej odczuwania jest brak zaufania do ludzi, którzy nie rozumieją chorobowego świata. Schizofrenia jest - bardzo trudną - częścią mojej tożsamości i świadomość, że ktoś przeżywa podobne kryzysy zbliża. Na podstawie twojego doświadczenia powstała sztuka teatralna. Tomasz Węgorzewski, który bardzo wspierał mnie w czasie ostatniego epizodu, wyreżyserował sztukę, luźno inspirowaną moim stanem, pod tytułem “Psychoza”. Jestem pod wrażeniem, że ktoś potrafił podejść do tego z taką wrażliwością, oddać te schizofreniczne stany i stworzyć z tego przekaz zrozumiały dla szerszego grona odbiorców. Dzięki temu spektaklowi zdrowi będą mogli łatwiej sobie wyobrazić przez co przechodzą chorzy. Co chciałabyś powiedzieć osobom, które odpychają myśl, że są chore? Żeby obserwować siebie i zaufać, że cierpienie można przerwać, ale trzeba zaufać psychologom i psychiatrom. Dobrze poprowadzona terapia i leki są pierwszym krokiem do dobrostanu, do względnego spokoju. Chciałabym zaapelować, szczególnie do młodych ludzi, by dbali o siebie, nie przejmowali się komentarzami innych i poszli na konsultację, jeśli coś ich niepokoi. #NOTJUSTAMOOD W Noizz chcemy wyraźnie powiedzieć, że depresja to poważny temat, którego nie można ignorować. Przez następne miesiące będziemy rozmawiać z ekspertami oraz osobami cierpiącymi na depresję. Będziemy publikować wywiady oraz osobiste historie ludzi z Polski, Niemiec, Słowacji, Serbii i Węgier, czyli krajów, w których jesteśmy obecni. Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, opisać swoje doświadczenia ze zmaganiami z depresją lub opisać historię znajomego, napisz na notjustamood@ lub opisz swoją historię w social mediach pod hasztagiem #notjustamood. * Jeśli czujesz, że jesteś w ciężkiej sytuacji i potrzebujesz porozmawiać z psychologiem, nie czekaj i porozmawiaj ze specjalistą całodobowego Centrum Wsparcia: 800 70 2222. Numer jest bezpłatny. Możesz również wysłać maila lub porozmawiać na chacie. Jeśli jesteś dzieckiem zadzwoń pod (również bezpłatny i anonimowy) numer przeznaczony dla nieletnich: 116 111.

Hospitalizacja chorych na depresję. Paulina Banaśkiewicz-Surma. 24.06.2019 12:42. Hospitalizacja chorych na depresję (123rf) Hospitalizację stosuje się w przypadku chorych na depresję, u których odnotowano myśli i próby samobójcze, a także omamy i urojenia. Wskazaniem do hospitalizacji w depresji jest niecharakterystyczny przebieg

Najlepsza odpowiedź blocked odpowiedział(a) o 17:52: W tym przypadku większym problemem jest anoreksja. Będę brutalna, ale leczenie szpitalne jest bardzo kosztowne, miejsc jest mało i dąży się do tego, żeby pacjent przebywał w szpitalu jak najkrócej. W przypadku dorosłych Fundusz płaci bez gadania za trzy miesiące pobytu, potem zaczynają się schody. Pacjenta trzeba szybko doprowadzic do stanu, w którym przestanie byc niebezpieczny dla siebie i otoczenia i możliwe będzie dalsze leczenie w warunkach domowych i w poradni zdrowia psychicznego w miejscu zamieszkania albo w najbliższej okolicy. Jeśli dobrze pamiętam, w przypadku dzieci nie ma takich ograniczeń, ale też dąży się do tego, żeby pobyt w szpitalu był jak najkrótszy. Leczenie anoreksji jest ciężkie i długotrwałe. Podczas hospitalizacji przede wszystkim chodzi o zapewnienie bezpieczeństwa, w przypadku anorektyczek o odkarmienie do momentu, gdy stan zdrowia nie będzie stanowił zagrożenia dla życia, leczenie ewentualnych powikłań choroby, i przede wszystkim, postawienie rozpoznania - anoreksja jest złożoną chorobą, niejedzenie i chudnięcie to tylko najbardziej widoczne objawy, centrum problemów jest w głowie - i zaplanowanie terapii. Obserwacja to minimum dwa tygodnie, częściej miesiąc. Jeśli stan pacjentki i jej sytuacja życiowa są bardzo złe, leczenie przeciąga się. Czasami jest tak, że w miejscu zamieszkania nie ma dostępu do lekarza i terapeuty i szpital jest jedynym miejscem, gdzie terapia może się odbywac. Wtedy zatrzymuje się pacjenta dłużej. W przypadku dzieci często ważne jest to, by odizolować je od środowiska domu rodzinnego albo kolegów, bo ma na nie bardzo zły wpływ i szkodzi terapii. Wtedy też pobyt jest odpowiednio dłuższy. Ale myślę, że jeden pobyt to około dwóch miesięcy. Odpowiedzi blocked odpowiedział(a) o 18:12 Nie mozna tego stwierdzić to zależy w jakim stopniu jest sie chorym i raczej do kiedy przejdzie ! poluś odpowiedział(a) o 21:03 rok napewno a mogą ją czymać do 18 roku zycia a po 18 roku zycia osoba ta moze sie sama wypisać jesli bedzie chciala . chyba ze by zagrazala otoczeniu lub sb to nie prędko ją wypuszczą ale tak maks 3 lata . ale nie sadzie zeby tak długo ją trzymali . blocked odpowiedział(a) o 22:38 Dość długo. Może to nawet potrwać rok, może dwa lata, trudno stwierdzić. Wszystko zależy od stanu psychiki, terapeuty i tego jak dalej potoczy się życie danej osoby. szafagra odpowiedział(a) o 09:35 Nie ma określonego czasu na leczenie, bo to byłoby bezsensu. Jeden potrzebuje terapii półrocznej, inny zaś pięcioletniej. Czas trwania leczenia warunkuje stan zdrowia, samopoczucia osoby że najdłużej w szpitalu można być 3 miesiące. nie mam anoreksji ale wiem ile miesięcy bardzo długo... zależy to od miliona rzeczy lekarza diagnozy itd anoreksja jest też dużym problemem który wydłuża wszystko.. anoreksje sie długo leczy ale toi czlowiek musi siebie zaakceptowac chodz cos musialo ta osobe spotkac skoro tak sie z dolowalo i doprowadzilo do samozniszcenia trzeba tej osobie pomoc leczenie swoja droga a poznanie powodu druga ta osoba zwierzy sie zaufanej osobie i psycholog moze nie poznac prawdy Uważasz, że ktoś się myli? lub – Kiedy osoba po próbie samobójczej wychodzi ze szpitala, nie może liczyć na opiekę, którą powinno się ją otoczyć. Dlatego w Narodowym Programie Zdrowia dotyczącym zapobiegania
Jest to bardzo indywidualne. Zależy czy wymagane jest leczenie farmakologiczne, czy pacjent wykazuje poprawę, czy ma plan na zmianę, czy jest to pierwszy raz, czy leczył się psychiatrycznie wcześniej i wiele innych czynników. Generalnie od około 4 tygodni do ...? Wszelkich informacji udzieli lekarz prowadzący. Pozdrawiam.
Dotyczy to również sytuacji gdy zarówno opiekun jak i podopieczny nie wyrażają zgody. podstawa prawna: art. 32 ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty. Co grozi za próbę samobójczą? Od kilku dni słyszałem od kogoś, że podobno próba samobójcza ma być karalna, ale nie wiem czy to prawda. I.
Strona Główna Choroby Myśli Samobójcze Próba Samobójcza 13 odpowiedzi Dzień dobry, Mam znajomą, która od dwóch lat uczęszcza na psychoterapię. Przyznała się, że kilka dni temu próbowała popełnić samobójstwo, ale nie powiedziała o tym swojemu psychologowi. Boi się jego reakcji. Stąd moje pytanie, jak psycholog/psychoterapeuta może zareagować na taką informację od swojego pacjenta? Czy może umieścić go bez jego zgody w szpitalu psychiatrycznym? Nie może, jeśli pacjent jest pełnoletni, potrzebny by był wyrok sądu dotyczący ubezwłasnowolnienia. Gdyby trafiła do szpitala, zostałyby podjęte kroki ratujące życie, ale leczenie przymusowe to też nie jest kwestia jednoosobowej decyzji. Psychoterapeuta może "tylko" rozmawiać o problemie czy zaecać konsultację psychiatryczną. Warto mówić o takich rzeczach, bo to szalenie ważne w procesie terapii. Uzyskaj odpowiedzi dzięki konsultacji online Jeśli potrzebujesz specjalistycznej porady, umów konsultację online. Otrzymasz wszystkie odpowiedzi bez wychodzenia z domu. Pokaż specjalistów Jak to działa? Dzień dobry, Znajoma zataiła przed swoim psychologiem bardzo ważną informację. Dlaczego? Nie miała zaufania? Zapewne przed podjęciem próby samobójczej miała myśli samobójcze i o tym też nie rozmawiała? To bardzo niepokojące. Terapeuta powinien wezwać karetkę w chwili, kiedy ocenia że życie pacjenta jest zagrożone. Rozmowa o podjętej próbie samobójczej, która w tym momencie już należy do przeszłości, to nie jest raczej moment bezpośredniego zagrożenia życia. Zresztą później tak czy inaczej pacjent (o ile nie jest ubezwłasnowolniony) musi wyrazić zgodę na pobyt w szpitalu. Serdecznie pozdrawiam, Beata Kot Witam, pisze Pani o problemie związanym ze swoją znajomą. Wyobrażam, że to czego Pani się dowiedziała może być bardzo dla Pani niepokojące. W odpowiedzi na Pani pytanie, psycholog nie ma takiej możliwości umieścić pacjenta w jakim kolwiek ośrodku ani zmusić do podjęcia leczenia. W takich sytuacjach specjalista stara się omówić zaistniałą sytuację, wesprzeć pacjenta, wspólnie znaleźć przyczynę oraz skupić się na bezpieczeństwie oraz znaleźć możliwe rozwiązania. Często również prosi pacjenta o odbycie konsultacji z lekarzem psychiatrą, który również może ocenić stan pacjentki i poddać możliwe rozwiązania. Może Pani spróbować porozmawiać ze swoją znajomą oraz przekazać jej, że taka informacja jest niezmiernie ważna dla jej psychologa ponieważ wtedy może odpowiednio zmodyfikować cele terapii adekwatnie do zaistniałych problemach oraz skupić się na tym wydarzeniu. Pozdrawiam Dzień dobry. Jeśli osoba zagraża swojemu życiu, to może być przymusowo hospitalizowana (nawet wbrew swojej woli). Podczas pobytu na oddziale zamkniętym przychodzi osoba z sądu i rozmawia zarówno z pacjentem, jak i z lekarzami, a następnie podejmuje decyzję, czy leczenie wbrew woli pacjenta jest uzasadnione. Psycholog znajomej powinien wiedzieć o próbie samobójczej, powinno to zostać przepracowane, a jeśli uzna, że pacjentka wciąż sobie zagraża, to zapewne będzie się starał przekonać ją do leczenia szpitalnego. Pozdrawiam, Natalia Słowik To bardzo ważna informacja dla psychoterapeuty Pani znajomej. Bez jej zgody nie można jej hospitalizować, ale na pewno jest to podstawowa kwestia do omówienia i zrozumienia na terapii. Żadne obawy przed reakcją innego człowieka nie mogą być powodem zaniechania walki o siebie. Proszę wspierać znajomą w przełamaniu swojej obawy i opowiedzeniu wszystkiego terapeucie. Witam, jedną z podstawowych zasad w psychoterapii jest zasada poufności, tzn. informacje podawane przez pacjenta nie mogą być ujawniane nikomu. Jednak od tej zasady są wyjątki, tj. kiedy pacjent mówi o czymś, co zagraża jego życiu i zdrowiu, bądź życiu i zdrowiu komuś innego, terapeuta ma obowiązek zareagować, tak, aby chronić życie. Zatem jeżeli Pana znajoma podjęła próbę samobójczą tzn. jej życie jest ewidentnie zagrożone i konieczne jest podjęcie działań "zabezpieczających", np. skierowanie osoby do szpitala w celu umożliwienia stałej obserwacji jej stanu. Z reguły przyjęcie i pobyt w szpitalu psychiatrycznym wymaga zgody pacjenta, jednak w wyjątkowych sytuacjach, gdy występuje bezpośredniego zagrożenia życia - np. podjęcie próby samobójczej, osoba może zostać przyjęta do szpitala bez jej zgody. Nie sadzę, warto omówić to z psychologiem dla własnego bezpieczeństwa oraz by móc zrozumieć dlaczego to w tym momencie się stało. Pozdrawiam Dzień dobry, Myślę, że warto powiedzieć o tym terapeucie, jest to bardzo ważna informacja. Jest to zagrożenie życia, które może kwalifikować do przyjęcia do szpitala bez zgody pacjenta. Może pomóc też rozmowa z koleżanką i przekonanie jej do wizyty u psychiatry. Kwestia umieszczenia w szpitalu bez zgody pacjenta wygląda następująco: terapeuta może omówić sytuację i zachęcić przyjaciółkę do zgłoszenia się do psychiatry bądź szpitala. Podstawa prawna przyjęcia do szpitala psychiatrycznego bez zgody pacjenta to art oraz art Ustawy o zdrowiu psychicznym. Jest to bardzo delikatny temat. Jednak jeśli wystąpiła taka sytuacja należy działać szybko np. poprzez wezwanie karetki pogotowia. Pozdrawiam Maciej Misztal Rzeczywiście jest tak, że jeśli psycholog uzna, że zgłoszone myśli mogą zostać zrealizowane, ma obowiązek wezwać pogotowie. Witam, jeśli terapeuta dowiaduje się, że pacjent próbował odebrać sobie życie, przede wszystkim sprawdza na ile możliwe jest, że będzie chciał zrobić to ponownie. Stara się dowiedzieć, co wpłynęło na próbę samobójczą, zajmuje się inensywnymi uczuciami pacjenta. Terapeuta nie chce pozwolić na odebranie sobie życia przez pacjenta, jednak ma ograniczone możliwości. Terapeuta nie będący jednocześnie psychiatrą na etacie nie ma możliwości umieszczenia pacjenta w szpitalu bez jego zgody. W związku z tym, w razie przekonania, że pacjent zamierza odebrać sobie życie, terapeuta w naturalny sposób nie chce na to pozwolić, jest zobowiązany zabezpieczyć pacjenta. Może zadzwonić do kogoś bliskiego, kto zaopiekuję się pacjentem, lub, jeśli nie ma takiej osoby, albo pacjent nie godzi się na takie rozwiązanie wezwać pogotowie. Dla terapeuty postąpienie wbrew woli pacjenta jest ostatecznością, ponieważ zaburza przymierze terapeutyczne, ale oczywiście w przypadku prawdoppdobnego odebrania sobie życia schodzi ono na dalszy plan. Każda taka sytuacja jest kryzysową, ma swoją specyfikę i jest bardzo trudnym zadaniem ponieważ terapeuta wie, że jeśli pacjent postanowił odebrać sobie życie to może znaleźć taką sposobność. Trzymam kciuki za koleżankę. Pozdrawiam, Beata Szulik Bomba Odpowiem poradą opartą na prawnej interpretacji takiej sytuacji: "Sytuacja wyjątkowa – przyjęcie do szpitala psychiatrycznego bez zgody pacjenta (art. 23 i 24 uozp). Zgodnie z opisaną wyżej zasadą przyjęcie i pobyt w szpitalu psychiatrycznym wymaga zgody pacjenta, natomiast na zasadzie wyjątku osoba chora psychicznie może zostać przyjęta do szpitala psychiatrycznego bez zgody (art. 23 w zw. z art. 3 pkt. 1 a uozp). W trybie nagłym do szpitala psychiatrycznego może zostać przyjęta także osoba z zaburzeniami psychicznymi, która zagraża bezpośrednio swojemu życiu albo życiu lub zdrowiu innych osób, ale zachodzą wątpliwości, czy jest chora psychicznie (art. 24 ust. 1 uozp w zw. z art. 3 pkt. 1 a uozp). Jednak nawet choroba psychiczna nie jest wystarczającym powodem przymusowej hospitalizacji w trybie nagłym. Musi jednocześnie występować bezpośrednie zagrożenie dla własnego życia albo życia lub zdrowia innych osób (art. 23 ust. 1 i 24 ust. 1 uozp). Chodzi zatem o takie sytuacje, gdy dotychczasowe zachowanie osoby chorej wskazuje na to, że z powodu choroby zagraża bezpośrednio własnemu życiu (np. próba samobójcza) albo życiu lub zdrowiu innych osób (np. akty agresji lub ich usiłowanie wobec innych osób) (art. 23 ust. 1 uozp). Podstawą przyjęcia do szpitala psychiatrycznego bez zgody pacjenta mogą być również słowne groźby popełnienia samobójstwa lub ataku na inne osoby, jeżeli ze względu na sposób i okoliczności ich wypowiedzenia, zachodzi uzasadniona obawa, że zostaną spełnione w przyszłości. Zagrożenie, będące przesłanką zastosowania trybu nagłego musi być bezpośrednie, co oznacza, że szkoda może wystąpić w każdej chwili lub w stosunkowo niedalekiej przyszłości jest nieuchronna, ponadto ryzyko jej wystąpienia jest wysoce prawdopodobne, przede wszystkim jednak zagrożenie musi być realne i wynikać z aktualnego stanu zdrowia psychicznego pacjenta. „Pojecie „zagrożenia bezpieczeństwa” jest nieostre, zawiera w sobie element przewidywania (hospitalizacja ma zapobiec temu, co jeszcze nie nastąpiło). Aby stwierdzić, że zachowanie chorego zagraża zdrowiu lub życiu, należy ustalić, że zaistniały (w dotychczasowym zachowaniu chorego) takie okoliczności, które obiektywnie i rozsądnie oceniane świadczą o istnieniu stanu zagrożenia, tj. stanu, w którym należy się liczyć z realną możliwością naruszenia przez chorego własnego lub cudzego życia (lub cudzego zdrowia). Pod tym właśnie kątem należy ustalić i ocenić – przy zastosowaniu wiedzy medycznej i zasad doświadczenia życiowego – konkretne zachowanie danej osoby. Specyficzny charakter ustaleń faktycznych, jakie należy poczynić w sprawie tego rodzaju, polega na tym, że konkretne ustalenia co do faktów (zachowań) uczestnika są nierozerwalnie związane z ich jednoczesną kwalifikacją jako noszących cechy odpowiadające dyspozycji przepisu (zagrażają życiu lub zdrowiu) lub nie. Należy zatem ustalić, czy konkretne zachowania osoby chorej psychicznie związane z tą chorobą zarażają życiu lub zdrowiu” – tak Sąd Najwyższy w postanowieniu z dnia r. II CRN 201/95. Postępowanie przy przyjęciu do szpitala psychiatrycznego w trybie nagłym. Przyjęcie pacjenta do szpitala psychiatrycznego wymaga uprzedniego osobistego zbadania tej osoby przez lekarza psychiatrę. Lekarz przeprowadzający badanie powinien zasięgnąć opinii drugiego lekarza psychiatry lub psychologa (art. 23 ust. 2 uozp). Ponadto lekarz przeprowadzający badanie jest obowiązany wyjaśnić choremu przyczyny przyjęcia do szpitala bez zgody i poinformować go o jego prawach (art. 23 ust. 3 uozp). W ciągu 48 godzin od chwili przyjęcia do szpitala, przyjęcie wymaga zatwierdzenia przez ordynatora. Natomiast ordynator w ciągu 72 godzin od chwili przyjęcia, zawiadamia o przyjęciu sąd opiekuńczy właściwy ze względu na miejsce siedziby szpitala (art. 23 ust. 4 uozp). Należy zwrócić uwagę na to, że chociaż osoba, u której nie została zdiagnozowana choroba psychiczna może zostać przyjęta do szpitala psychiatrycznego bez zgody, ale jej przymusowe leczenie wymaga ustalenia, że jest osobą chorą psychicznie, w przeciwnym razie przymusowa hospitalizacja jest wyłączona (art. 24 uozp, art. 29 uozp). " źródło: Kancelaria Radców Prawnych R. Ptak i Wspólnicy Jakkolwiek koleżanka powinna powiedzieć o myślach samobójczych psyhcoterapeucie. Psychologa/psychoterapeutę obowiązuje tajemnica zawodowa, z której zwolnić go może jedynie sąd lub uzasadnione podejrzenie, że pacjent zagraża życiu i zdrowiu swojemu lub innych osób. Psycholog nie powinien więc informować nieupoważnionych osób o próbie samobójczej pacjenta w przeszłości. Jednak w sytuacji gdy Psycholog/psychoterapeuta uzna, że groźba samobójstwa jest realna i poważna, może powiadomić bliskie osoby, rodzinę pacjenta lub służby pomocowe, np. wezwać karetkę, co może zakończyć się hospitalizacją. Jeśli psycholog/psychoterapeuta na podstawie pracy z pacjentem i informacji jakie od niego otrzymuje, ma świadomość, że danej osobie grozi bezpośrednie niebezpieczeństwo popełnienia samobójstwa, a mimo to nie podejmie żadnych działań (nieryzykownych dla siebie), może mu zostać przedstawiony zarzut nieudzielania pomocy osobie w niebezpieczeństwie. W przedstawionej przez Panią/Pana sytuacji pacjentka i psychoterapeuta są w trwającej dwa lata relacji i jak sądzę psycholog zna historię życia i problemów pacjentki. Myślę, że warto aby koleżanka porozmawiała z psychoterapeutą o swoich myślach samobójczych. W sytuacji zagrożenia życia, priorytetem jednak powinno być fizyczne bezpieczeństwo pacjenta. Dzień dobry, poniżej zamieszczam odpowiedź na pytanie: Psychoterapeuta w sytuacji w której jego klient zgłasza, że próbował popełnić samobójstwo powinien zachować się tak jak w jego ocenie będzie to najlepsze dla osoby z którą pracuje - naczelną wartością w psychoterapii jest dobro klienta. Wyobrażam sobie, że wspólnie terapeuta i klient mogliby omówić sytuację i doświadczenie tej osoby, a później razem zastanowić się jakie rozwiązanie jest najlepsze. Kluczowa jest indywidualna sytuacja danej osoby. Ocena czy nadal jej życie jest zagrożone, jakie czynniki spowodowały, że osoba popełniła próbę samobójczą, w jakim jest stanie na dany moment oraz to czy jest możliwa bezpieczna praca w gabinecie. Jeśli dalsza praca w gabinecie jest możliwa to ważne jest, żeby psycholog i klient umówili się na warunki współpracy w których w trakcie jej trwania osoba nie podejmie dalszych prób samobójczych (jeśli takiej umowy nie mieli wcześniej). Ważnym jest zadbanie o tej bezpieczeństwo osoby. Możliwości znalezienia najlepszego rozwiązania nie będzie, jeśli klient zdecyduje się nie rozmawiać o tym co się wydarzyło. Kontynuowanie spotkań z jednoczesnym zachowaniem dla siebie informacji o próbie samobójczej może być niekorzystne dla klienta - terapeuta nie będzie mógł pomóc, bo nie będzie wiedział jaka jest sytuacja tej osoby i z jakimi trudnościami się zmaga. Wtedy osoba zostanie sama z problemem, a jeśli będzie chciała ponowić próbę samobójczą to jej życie będzie zagrożone. W tej sytuacji wydaje mi się, że ważne jest co można zrobić dla osoby uczęszczającej na terapię, zadaniem terapeuty jest jej pomóc. Jeśli coś takiego się dzieje, że brakuje zaufania do terapeuty to może też jest to kwestia, którą warto omówić. Do obowiązków terapeuty we wspomnianej sytuacji należy ocenić czy występuje zagrożenie życia lub zdrowia klienta. Może wezwać karetkę jeśli stwierdzi, że życie klienta jest nadal w danym momencie zagrożone (czyli, że w każdej chwili może ponowić próbę samobójczą) z tymże, takie rozwiązanie to ostateczność. Psychoterapeuta nie ma prawa skierować na przymusowe leczenie do szpitala, może jedynie zgłosić sytuację zagrożenia życia na pogotowie* i wtedy w szpitalu zastanawiano by się jaka forma leczenia jest najkorzystniejsza (konieczna by była konsultacja psychiatryczna). Próba samobójcza nie musi oznaczać, że hospitalizacja jest konieczna, być może omówienie sytuacji i dokonanie ustaleń na przyszłość wystarczą (np. niekoniecznie po próbie samobójczej osoba ma ochotę ponownie próbować odbierać sobie życie). Jeśli dodatkowa pomoc będzie potrzebna, terapeuta może namawiać klienta na samodzielne zgłoszenie się do szpitala. Podstawą jednak jest rozmowa o tym co się wydarzyło. Pozdrawiam Adam Bajkowski *Wniosek o przymusowym leczeniu psychiatrycznym może zostać złożony do sądu przez ograniczony krąg osób do których należą: małżonek, krewni w linii prostej (np. dzieci, dziadkowie, wnuki), rodzeństwo, przedstawiciel ustawowy lub osoby sprawujące faktyczną opiekę nad chorym. Witam od długiego czasu czuje że nie jestem sobą raz jestem szczęśliwa a raz smutna i nie potrafię się pozbierać nie mam ochoty na spotkania z innymi chociaż gdy pytają o spotkanie spotykam się z z moimi rodzicami licząc na to że mnie zrozumią ale niestety nie zrozumieli mnie. Czy powinnam… Witam. Pomimo psychoterapii i farmakoterapii mam ciągłe myśli o beznadziejności, mam pustkę w głowie i w sercu. Jestem ciągle zmęczona i smutną, nic mi się nie chce. Czy to się kiedyś skończy? Czy depresję da się wyleczyć? Witam. Prosze nie pomylcie tego z wołaniem o pomoc. Mam 25 lat. Piękną żonę, wspaniałą córeczkę, i kota. Jednak. W mojej glowie non stop trwa walka. Wszystko zaczelo sie gdy mialem jakies 5lat. Moj biologiczny ojciec, pił i bił. Nie koniecznie w tej kolejnosci. Ktoregos razu mama musiala wyjechac do… Co zrobić w przypadku chorego z choroba dwubiegunowa ,który nie bierze leków a mówi o popełnienia samobójstwa. O leczeniu nie chce słyszeć. Ma natłok myśli , często zawiesza wzrok nie formułuje myśli do końca. Uważa, ze jest inwigilowany. Nie wypowiada do końca myśli ale z części która wypowiada można… Dzień dobry jestem Kamil mam 26 lat, mam taki problem od paru lat i teraz mi się pogarsza, miewam myśli samobójcze planuje, ale wiem że tego nie zrobię. Występują u mnie wybuchy złości denerwowanie sie np. jak ktoś mi powie że krzywo coś postawiłem np w pracy i później przez resztę godzin w pracy jestem… Mam 39 lat i czuję się jak wrak ostatnie 5 lat posypało mi się dosłownie mieszkanie i kilka razy na domiar wszystkiego czuję się jakbym utracił,,życie,,...Nie czuję już tej życiowej,,aury,,ani,,przestrzeni czuję kompletnie,,siebie,,ani wewnętrznie… Mam 20 lat, mam wspaniałych przyjaciół, niekoniecznie wspaniałe dzieciństwo, jestem na dobrych studiach, które aktualnie sprawiają mi nieco problemów. Od kilku lat zmagam się z przejściowymi myślami samobójczymi oraz negatywnym podejściem do życia, z brakiem chęci i motywacji. Nie znam powodu takich… Próba samobójcza pociete ręce wzywa sie karetkę zabierają do szpitala a w szpitalu moga skierować przymusowo na oddzial psychiatryczny? Cześć.. mam 11 lat i nie mam już siły żyć... w ciągu dnia ,,zakładam maskę'' jest super ale gdy nadchodzi wieczór sie zaczyna... w szkole byłam otwarta i uśmiechnięta a teraz ? czuje że jestem beznadziejna i nie mam po co żyć... boje się powiedzieć rodzicom, nie mam komu sie wygadać bo takich osób nie… Jestem po 2 próbach samobójczych , Choć mi się niestała krzywda (nie straciłam przytomności) i jakby nigdy nic wróciłam do domu ze szkoły . Czuje się cały czas smutna i przygnębiona chronicznie . Czy jak komuś o tym powiem to będą musieli wysłać pogotowie ? Bo przeciesz jestem po próbie? Nasi lekarze i specjaliści odpowiedzieli na 42 pytań dotyczących usługi: myśli samobójcze Twoje pytanie zostanie opublikowane anonimowo. Pamiętaj, by zadać jedno konkretne pytanie, opisując problem zwięźle. Pytanie trafi do specjalistów korzystających z serwisu, nie do konkretnego lekarza. Pamiętaj, że zadanie pytania nie zastąpi konsultacji z lekarzem czy specjalistą. Miejsce to nie służy do uzyskania diagnozy czy potwierdzenia tej już wystawionej przez lekarza. W tym celu umów się na wizytę do lekarza. Z troski o Wasze zdrowie nie publikujemy informacji o dawkowaniu leków. Ta wartość jest zbyt krótka. Powinna mieć __LIMIT__ lub więcej znaków. Specjalizacja Wybierz specjalizację lekarza, do którego chcesz skierować pytanie Twój e-mail Użyjemy go tylko do powiadomienia Cię o odpowiedzi lekarza. Nie będzie widoczny publicznie. Wyrażam zgodę na przetwarzanie danych osobowych dotyczących stanu zdrowia w celu zadania pytania Profesjonaliście. Dowiedz się więcej. Dlaczego potrzebujemy Twojej zgody? Twoja zgoda jest nam potrzebna, aby zgodnie z prawem przekazać wybranemu przez Ciebie Profesjonaliście informacje o zadanym przez Ciebie pytaniu. Informujemy Cię, że zgoda może zostać w każdej wycofana, jednak nie wpływa to na ważność przetwarzania przez nas Twoich danych osobowych podjętych w momencie, kiedy zgoda była informacje o moim pytaniu trafią do Profesjonalisty? Tak. Udostępnimy wybranemu przez Ciebie Profesjonaliście informacje o Tobie i zadanym przez Ciebie pytaniu. Dzięki temu Profesjonalista może się do niego mam prawa w związku z wyrażeniem zgody? Możesz w każdej chwili cofnąć zgodę na przetwarzanie danych osobowych. Masz również prawo zaktualizować swoje dane, wnosić o bycie zapomnianym oraz masz prawo do ograniczenia przetwarzania i przenoszenia danych. Masz również prawo wnieść skargę do organu nadzorczego, jeżeli uważasz, że sposób postępowania z Twoimi danymi osobowymi narusza przepisy jest administratorem moich danych osobowych? Administratorem danych osobowych jest ZnanyLekarz sp. z z siedzibą w Warszawie przy ul. Kolejowej 5/7. Po przekazaniu przez nas Twoich danych osobowych wybranemu Profesjonaliście, również on staje się administratorem Twoich danych osobowych. Aby dowiedzieć się więcej o danych osobowych kliknij tutaj Wszystkie treści, w szczególności pytania i odpowiedzi, dotyczące tematyki medycznej mają charakter informacyjny i w żadnym wypadku nie mogą zastąpić diagnozy medycznej. Kordian – opis bohaterów. Ważnym uzupełnieniem streszczenia krótkiego i szczegółowego są opisy postaci występujących w dziele. Kordian – cierpi na tzw. chorobę wieku, objawiającą się nudą, apatią, niechęcią do życia, nieszczęśliwym ulokowaniem uczuć. Popada w skrajne emocje. Najlepsza odpowiedź EKSPERTnorka1616 odpowiedział(a) o 01:36: Mnie ściągali z mostu, aby było oryginalniej, byłam wtedy z przyjacielem, który również miał zamiar skoczyć i wyglądało to tak że przyjechała policja, która wezwała pogotowie, które potem rozwiozło nas do szpitali psychiatrycznych. Przyjaciela do psychiatryka dla dorosłych bo przekroczył już magiczną granicę 18 lat, a mnie dla młodzieży, bo miałam 17 lat. A pobyt? Jak przyjeżdżasz do szpitala, to miałam rozmowę z lekarzem dyżurującym, potem dają papiery do podpisania czy zgadzasz się na pobyt czy nie. Uwaga - nawet jak się nie zgodzisz to i tak mają obowiązek po próbie S cię zatrzymać min 10 dni. Jeśli się nie zgodzisz i nie podpiszesz papierów w praktyce możesz siedzieć w zamknięciu dłużej niż jeśli będziesz robić to co ci każą i odpowiednio sprytnie będziesz starał się o wypis od razu po 10 dniach. Skomplikowana sprawa, ale takie mamy prawo, ustawa o ochronie zdrowia psychicznego czy jakoś tam. Oczywiście była też rozmowa z rodzicami itd. Na rozmowie wypytywali mnie dlaczego, kim był kolega, skąd miałam takie rzeczy przy sobie jakie miałam - no i stałam się pewną zagadką, która później znowu do nich powróciła, ale lepiej się nie wyróżniać, bo siedzisz dłużej :) Oczywiście była wizyta w pokoju pielęgniarek, założyli mi opatrunek na rękę, kazali wyjąć sznurówki z butów, sznurki z bluzy, paski i wszystko na czym mógłbyś się powiesić. Zabrali mi właściwie wszystko, telefon też, dali jakieś prochy na uspokojenie, po których spałam z kilkanaście godzin i tyle. Rano pobudka, wysłali mnie na rozmowę z lekarzem prowadzącym i tak siedziałam sobie 11 dni aż udało mi się wyprosić wypis. Nic szczególnego, szkoda życia na szpitale, o ile nie jest to konieczne. To taka umieralnia, która jest przesiąknięta chyba jeszcze większym cierpieniem niż standardowy, zwykły szpital. Nie polecam, ale jak trzeba, czasem jest to jedyne wyjście. Mi szpital pomógł jedynie w tym że nauczyłam się doceniać takie drobne elementy w życiu, w sumie mi nie pomogli ale troszkę zmienili myślenie. Odczułam to jeszcze bardziej przy drugim pobycie i uwierz, po 2 miesiącach jedzenia kotletów plastikową łyżką czy tego, że nie jesteś w stanie wyjść na spacer czy pójść gdzie chcesz bo Cię trzymają jest powodem dla którego zaczynasz doceniać wolność :D Przynajmniej ja tak to odczułam, cieszyłam się z tego, że nikt nie wmawia mi co jest dla mnie najlepsze, że mogę sama o sobie decydować. Więc nie taki szpital straszny, choć jeśli nie masz realnego powodu aby tam być, naprawdę nie warto. Odpowiedzi Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub W miarę konieczności wskazują miejsca w których jest możliwe skorzystanie z terapii i fachowej opieki specjalistów. · W przypadku zaistnienia przesłanek mogących świadczyć o pogorszeniu stanu zdrowia rodzic po uzyskaniu takiej informacji ze szkoły, ma obowiązek odebrać dziecko ze szkoły i udać się do odpowiedniego specjalisty. q2r7. 132 11 451 448 130 194 366 227 375

ile trwa pobyt w szpitalu psychiatrycznym po próbie samobójczej